Camp Snallygaster


Zapach ogniska, jezioro o północy i coś, co czai się w krzakach.

Tym razem wcielamy się w opiekunów obozowych. Naszym celem jest nie tylko przetrwanie spotkania z potworem, ale przede wszystkim dopilnowanie, by podopieczni wrócili do domów w jednym kawałku.

Trzeba przyznać, że to konwencja pełna możliwości - nastoletnie dramy, tajemnicze odosobnione miejsce, dzicz, a w niej coś groźnego, niepoznanego, skrytego w cieniu drzew.
W obozie czekają na nas wyzwania - zarówno codzienne harcerskie obieranie ziemniaków, jak i spotkania z nieznanym zagrożeniem. Gdzieś między tym wszystkim czają się moralne dylematy i dorastanie.

Mechanika opiera się na sprawdzonym silniku Lasers & Feelings Johna Harpera. Cała karta postaci sprowadza się do jednej liczby, która definiuje nasze podejście do problemów. Rzucamy garścią k6: wyniki powyżej naszej liczby to działania oparte na opiece, logice i porządku (Counselor), a poniżej – na brawurze i agresji (Monster).

Broszurowy format A5 nie marnuje miejsca. Trzeba pochwalić tabele losowe – generatory problemów są na tyle sugestywne, że Mistrz Gry może poprowadzić sesję praktycznie bez przygotowania. Podręcznik zawiera sporo porad dotyczących tego, w jaki sposób poprowadzić sesję. Oprawa graficzna jest czytelna, a książeczka wydana porządnie (drukowana w Polsce).

To już kolejna gra ogrywająca temat obozowego horroru. Muszę przyznać, że zrobiona całkiem sprawnie. Osobiście jestem ogromnym fanem Campfire Carnage, który uznaję za wręcz idealnie przygotowany scenariusz w tych klimatach, ale Camp Snallygaster nie jest wcale na straconej pozycji. Kilka rozwiązań przypomina mi też Obozową Apokalipsę od Izzy RPG. Może dałoby się to wszystko jakoś pożenić?


 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brindlewood Bay: na koniec kampanii

Dark Fort

Tome of Adventure Design