Qvke Borg
W świecie Mork Borga pojawiły się splipgate'y, które otwierają drogę dla Shub-Niggurath, a bohaterowie zamiast mieczy chwytają za shotguny. Od razu widać, że historyjka jest grubymi nićmi szyta i rozłazi się w szwach.
Mechanicznie to klasyczny borg (zasady oryginału nie są nawet przytoczone), a najciekawszym zabiegiem jest implementacja zasady „rocket jump”. Kosztem k2 obrażeń postać może dostać się w niedostępne miejsce lub zagwarantować sobie automatyczne trafienie krytyczne w kolejnym ataku.
Podręcznik oferuje bestiariusz z unikalnymi cechami potworów, jedną nową klasę z losowymi artefaktami i zestaw broni - w tym nailguna, wyrzutnie rakiet i granatniki. Dostajemy też kilka tabel losowych, które niestety nie powalają i nie pozwalają na łatwe przygotowanie scenariusza, czy nawet prostej rozgrywki.
Stylistycznie ma być artpunkowo, ale borgi często są pięknie brzydkie, a ten jest po prostu brzydki. Wygląda to wszystko bardzo chaotycznie i niezbornie. Trochę tak, jakby ktoś próbował naśladować styl, ale nie miał w ogóle wyczucia.
W zalewie borgowych hacków trudno o same hity. Qvke Borg nie zachęcił mnie do wzięcia go na tapet – ani jako gracza, ani jako Mistrza Gry. Może po prostu nie jestem wielkim fanem Quake'a.

Komentarze
Prześlij komentarz